Dzisiaj zajmiemy się internetowym zjawiskiem jakimi są wszelakie wyzwania. Jak do tej pory wyzwania sięgały do poziomu normalnego użytkownika internetu, te cholerne filmiki jak to piją pół litra piwa na raz zalewały fejsbuki i inne tłitery około pół roku temu. Warto zaznaczyć oburzenie płynące ze środków przekazu dla takiego typu zabaw internetowych na przykład w portalu natemat.pl lub w internetowej wersji dziennika Polska. Jakimże było wielkie moje zdziwienie gdy te same portale, negujące (skądinąd słusznie) wyzwanie piwne, jakże ochoczo przyjęły wyzwanie pt. splash link i link.
Należy się zastanowić czym różnią się te dwa wyzwania: Poziomem głupoty? - niekoniecznie obydwa są równie głupie. Czasem wykonania? - też nie tu i tu 24 godziny. Platformą przekazu? - obydwa wyzwania są typowym viralem internetowym.
Pomiędzy tymi dwoma wyzwaniami jest tylko 1 różnica - osoby wykonujące czyli szary Kowalski vs VIP'y czyli banany.
Bananom czy vip'om nie wypadało by spełniać piwnego wyzwania, gdyz było negowanie ono przez media, jednakże tak samo bezsensowny splash jest w oczach mediów cacy, super, cool etc, a osoby go wykonujący są opisywani w samych superlatywach, jako osoby z dystansem podchodzącym do siebie, a ich kręg poszerza się lawinowo patrz np. Maryla Rodowicz, redakcje wp.pl kontra Onet i Interia, Hardkorowy Koksu i chcąc nie chcąc Artur Zawisza :P
Lecz czym są internetowe wyzwania jako takie. Można je porównać do dziecięcych zabaw i przekomarzania się: ja skoczę z 2 schodka, ja skoczę z 4 schodka, a ja skoczę z 5 schodka a jak ty nie skoczysz z tego samego to jesteś gupi i zboczony.
Jednocześnie poziom głupoty tych wyzwań jest niebotyczny, były już wyzwania piwne, cynamonowe, wodne, kondomowe a jakie mogą być następne? No na przykład wyzwanie kołowrotowe - kopnij się w głowę w trakcie salta, albo wyzwanie policyjne - pójdź na komisariat policji i powiedz "Wszystkie żeś są buce!" na wykonanie masz 24 godziny bo inaczej stawiasz flaszkę.
I tu nasuwa się pytanie dlaczego tego typu zabawy internetowe nie mogą być wykorzystane do pozytywnych celów, skoro docierają do tak szerokiej rzeszy odbiorców i wykonawców. Dlatego też warto rozpocząć nową tego typu akcję pod tytułem "Przybij piątkę" #przybij5. Polega ona na tym że wysyłamy 5 złotych na konto jakiejkolwiek organizacji charytatywnej, nikogo nie nominujemy bo liczy się odruch serca, a nie przymus, lub presja. 5 złotych nie jest wysoką kwotą, bo jest to równowartość 2 piw w sklepie lub trochę więcej niż cena jednego kubika wody w Warszawie, lecz jego oddziaływanie może więcej przynieść pożytku niż głupie picie piwa na czas, jedzenie cynamonu czy też oblewanie się wodą.
Jest to pierwszy wpis z serii "Analizy tekstów" czyli wersja znanego pytania z lekcji języka polskiego" co autor miał na myśli" według Zwykłego Polaka.
Na pierwszy "strzał" bierzemy piosenkę "Niecierpliwi" wydaną w 1995 r. na płycie "Sax & Sex" Roberta Chojnackiego gdzie tekst napisał Andrzej Piaseczny.
Macie video jakby ktoś zapomniał tej piosenki, btw. czy Piasek nie wygląda tu jakby uciekł
z Kelly Familly?
Może się wydawać, że tekst tej piosenki jest jasny i prosty w rozumowaniu, lecz jak to mawia Radek Kotarski "Nic bardziej mylnego!", ostatnimi czasy na wierzch wyszedł romans znanego Piaska z Michałem Pirogiem, co kompletnie zmieniło moje podejście do tego tekstu, i po wgłębionej analizie, popełnionej z odpowiednią ilością środka wspomagającego wysnułem takowe wnioski interpretacyjne. Nadmienić tu pragnę na początku mojej analizy to że nie mam nic przeciwko takim czy innym praktykom - żeby nie było ja jestem fest tolerancyjny w stosunku do gejów, tak samo jak w stosunku do jehowców, gdzie tolerancja kończy mi się gdy próbują mnie nawrócić.
Zobaczcie jakie to fajne chłopaki.
Noc się kiedyś skończy więc chodźmy zanim znajda nas
To ostatni szept nim będzie nasz ostatni raz
Podmiot liryczny boi się upublicznienia jego romansu z mężczyzną płci jednakowej (coming-out), co też może ukrywać przed szerokim spectrum ludności. Jednakże podmiot pragnie przeżyć ostatnie uniesienie gdyż planuje zakończenie związku.
Potem możesz być najbardziej niecierpliwa ja
Wezmę z twoich rąk to wszystko co mi dasz
3 wers utworu wprowadza u interpretatora pewną wątpliwość kto jest obiektem uczuć podmiotu, jednakże znając fakty które ujrzały światło dzienne należy za "niecierpliwą" uznać, co by tu nie mówić - dupę obiektu uczuć podmiotu lirycznego. Następny wers jest jakoby inwokacją, wstępem do handjob'u.
To na naszej drodze rozstąpi się morze
Będę wierzyć że pokonam ból pokonam lęk
Te dwa wersy okazują zaniepokojenie związane z planowanym, ostatecznym uniesieniem, które to uniesienie jest związane z wymienioną w poprzednich wersach "niecierpliwą". Jednakże podmiot jest pełny wiary, że nie będzie aż tak źle zgodnie z zasadą - poszczypie, przestanie.
Nim będziemy sami łukiem ciał rozgrzanych
Narysuję je ich każdy mały cień
Te wersy można dorozumiewać dosłownie, jednakże nie można konkretnie wywnioskować czym są "je", które to podmiot liryczny miałby narysować ich każdy cień.
Ref.: Są ludzie są serca jeden żar
Są myśli namiętne w twoich ja
W pierwszej części refrenu podmiot liryczny ukazuje głębie swojego uczucia do drugiej osoby. Warto jeszcze zaznaczyć fajne rozwiązanie stylistyczne, gdzie refren, ukazany po raz pierwszy nie jest w całości jego brzmienia - point for you Mr. Piaseczny.
Potem będę tak tak bardzo niecierpliwy aż
Zetrzesz z moich ust najmniejsze ślady dnia
W tych wersach zauważalna jest zamiana miejsc pomiędzy podmiotem lirycznym, a jego obiektem zainteresowań, gdzie "niecierpliwą" posiada podmiot. Jednocześnie zauważalne jest dalsze pragnienie do kontaktu pomiędzy podmiotami. Nie trzeba chyba wspominać czym będą starte najmniejsze ślady dnia, toteż aby nie urazić nikogo użyciem słowa wacek, odpowiednim przekazem niech będzie ten gif.
Po powtórzeniu wersów od czwartego do ósmego następuje refren jednakże ukazany w całości, więc skupię się nad jego drugą częścią.
Są głosy, są słowa których brak
Są myśli i w tobie będę ja
W tej części refrenu wyjaśnia się cały sens tekstu, co też dobitnie, wręcz dogłębnie (z całym znaczeniem tego słowa) opisuje fragment "Są myśli i w tobie będę ja", co też jest przewidywaniem podmiotu lirycznego,
a zarazem jakoby wróżbą co za chwilę się stanie.
Reasumując:
Tekst opisuje miłość osobników jednakowej płci, która to miłość nie może ujrzeć światła dziennego. Myślę że moja interpretacja nikogo nie zirytuje (prawdziwa cnota krytyk się nie boi), lecz co niektórym może zmienić punkt widzenia tego utworu, krótko mówiąc obrzydzi go Wam. Jednocześnie warto zauważyć podobieństwa tego utworu w mojej interpretacji do piosenki We are the Champions, która to ostatecznie okazała się hymnem gejowskim, i kto wie może w niedalekiej przyszłości dowiemy się prawdy o tym utworze czego sobie i Wam życzę.
Dzisiaj pochylę się nad użytkowością muzyki jak i też ukażę nowe pole (w tym kontekście bardzo dobrze użyte słowo) do rozpowszechniania muzyki, jak i też znajdowania nowych rynków zbytu komerchy okołomuzycznej.
Jak wiadomo mudźiny, jak już byli złapani w siatki i wysłani do hameryki, używali muzyki, pieśni do pomocy przy pracy, później ten trend podłapało wojsko, gdzie wspólne śpiewanie pomaga w marszu. Wracając do mudżinów, ich pieśni z biegiem czasu przekształciły się w różne style i gatunki muzyczne takie jak blues, jazz, R'n'B, na rapie i hip-hopie kończąc. Wspólnym mianownikiem wszystkich tych gatunków są teksty, głównie opowiadające jak to trudne jest życie (Thug Life ziomeczku!). Jednakże co to ma wspólnego z naszą ukochaną pszenno-buraczaną ojczyzną? Ten z ostatnich gatunków (czyli hip-hop) zadomowił sie u nas w latach 90. tych, szturmem wkraczając na blokowiska. Teksty, tak jak w pierwowzorze głównie opowiadają o trudnym życiu ziomeczków, jednakże nurt hiphopowy ewoluował bardziej w kierunku komerchy (niezależnie czy ktoś twierdzi czy to dobrze czy źle) i bardziej niz nowe numery są znane firmy odzieżowe wywodzące sie z danych wytwórni (PLNY, Prosto etc. itp.). Dlatego tez po długim zastanowieniu znalazłem nową niszę do zagospodarowania przez koncerny a tą niszą są: ROLNICY.
Projekt ten można roboczo nazwać Hip Chłopem, a sam pomysł ma 100% oparcie w historii Hip-hopu: 1. Muzyka może pomóc rolnikom przy ciężkiej pracy polowej. 2. Treści piosenek mogą być oparte na sprawdzonej zasadzie Thug Life.
Jeszcze nikt nie nagrał prawdziwego HH dla rolników, dlatego też warto się śpieszyć, gdyż niezagospodarowane pole nowych odbiorców może generować niebagatelne zyski.
Dlatego też można wyobrazić sobie Bonusa BGC rapującego na przykład tak :
Na glinianym podłożu nie jest kolorowo
Wczoraj sporo popadało, nie wjechałem swoją broną
Na glinianym podłożu traktor tutaj piszczy
Nie masz co się martwić, traktur się nie zniszczy
Ekipa z Prosto może podbić serca ciężko pracujacych rolników piosenką Nie bój się orki na wietrze.
Jednakże najwięcej odbiorców mogą zyskać chłopaki z Firmy, gdyż na wiosce jest więcej służb do Je*ania na 100% i tak swojskie JP można uzupełnić o JOSP (Tylko Bóg może gasić moje pożary), JSL (Tylko Bóg może mi wlepiać mandaty za jeżdżenie po lesie), JRSP (Tylko Bój może zakładać spółdzielnie), JKR(Tylko Bóg może pożyczać sprzęt rolniczy) i ostateczne JSołtysa( Tylko Bóg może rządzić na wiosce).
Wracając do kwestii firm odzieżowych ostatnio zobaczyłem wydaną przez jedna z firm koszulkę z napisem LUBIE W DUPĘ. jak miłym i też bardziej swojskim napisem było by LUBIĘ NA SIANIE, lub LUBIĘ W STODOLE.
Reasumując hiphopowcy maja wielkie pole do popisu, i mam nadzieję że jeśli ten pomysł zostanie wykorzystany to w jakiś sposób, osoba wykorzystująca mi podziękuje (tak może być pół litra), co sobie i wam życzę.
Post Scriptum
Zbierałem się do tego wpisu ponad tydzień, co też potwierdza moje lenistwo o którym napiszę coś w przyszłości, najprawdopodobniej jak nie zapomnę o tym, no chyba że nie będzie mi się chciało.
Największą popularnością w "polskim internecie" (cokolwiek ten termin oznacza) cieszą się cycki. Biorąc to pod uwagę oraz łącząc z osobistą próżnością każdego z nas, pokażę cycki...
Te akurat są nawet podwójne.
Jednakże nie będzie to wpis o drobiu, kurczaku w ananasie, czy też innym cholerstwie mieszanym z kurą "na masę". Będzie to wpis o tym jak przeżyłem szok i oświecenie w pewnym centrum handlowym.
Otóż przechadzając się po powyższym przybytku społecznym, pomiędzy zgrajami gimbusów którzy to wyszli z gimbazy na fajkę, zobaczyłem na witrynie pewnego sklepu jubilerskiego znanej sieci zdjęcie polskiej, sepleniącej supermodelki. Zdjęcie te, chociaż świetnie wykonane, wprowadziło mnie w okrutną konsternację. Otóż ta modelka, która to przez "specjalistów" nazywana jest piękną, atrakcyjną etc. w moim przekonaniu była na tym zdjęciu podobna bardziej do konia niż do osobnika żeńskiego homo sapiens. Stopień wychudzenia twarzy na tym plakacie przypominał mi zdjęcia z obozów, co wprowadziło mnie w prawdziwe zakłopotanie pt." O co tu do cholery chodzi?". Idąc dalej przez przybytek zobaczyłem na wystawach manekiny też nie podobne do człowieka. I tu rodzi się pytanie, kto do cholery robi taką krzywdę kobietom. Krzywda ta nazywa się dążenie do "ideału", który tak na prawdę nie jest ideałem kobiety dla mężczyzn tylko "mężczyzn" dla "mężczyzn".
Warto sobie zadać pytanie kim są w większości projektanci czy też kreaturzy (jak mawia mój sąsiad) mody? Odpowiedź jest prosta, gejofile (to też wymyślił mój sąsiad). A co dla nich jest najpiękniejsze? Chłopcy. Dlatego też tu powstaje kolejne pytanie, po jakiego grzyba, skoro podobają się im chłopcy, projektują ubrania dla kobiet? Niech to sobie robią dla chłopców, mężczyzn sobie mogą odpuścić.
Dążność do osiągnięcia celu, który narzucili ci kreaturzowie, a obrały sobie kobiety, spowodował wynaturzenie kobiet jako takich. W dzisiejszych czasach nie ma różnicy, w wielu przypadkach, w przytuleniu się do kobity czy do deski heblowanej z Castoramy. Ja jako chop to chcę się przytulić do czegoś mięciutkiego i okrąglutkiego tam i ówdzie. Kobieta ma mieć krągłości bo inaczej zamienia się w wiecznie na diecie, wędrującą całoroczną miesiączko-jędze. Dlatego też życzę Wam i sobie tylko kobitek z krągłościami.
Hey Yo!
Jest to pierwszy wpis na tym blogu, i jak to wszystkie pierwsze rzeczy jest do kitu. Myślę, że treści oferowane przeze mnie zainteresują przyszłego czytacza, czy też czytającego, gdyż wszystko wyjdzie w praniu.